Lizbona

Do Lizbony polecieliśmy z Krakowa liniami Ryanair. Nocleg tradycyjnie wybrałam w pobliżu stacji metra, co ułatwiło podróż z i na lotnisko oraz późniejsze zwiedzanie miasta. Stacja metra znajduje się tuż przy lotnisku, wychodząc, po jego prawej stronie. Bilety kupiliśmy w automacie. Bilet na jeden przejazd kosztuje 1,50 plus 0,50 za kartonik na którym jest drukowany. Kartoniki są wielokrotnego użytku, zatem później już tylko je doładowywaliśmy w automatach.

Zamieszkaliśmy w pobliżu stacji metra Alameda skąd kursuje zielona i czerwona linia. Linia czerwona to połączenie z lotniskiem, zieloną dojeżdżaliśmy do nabrzeża Tagu. W pobliżu kwatery znaleźliśmy kryte targowisko w kształcie rotundy Mercado de Arroios a przy wejściu do niego liczne bary. Jednym z nich był O Cantinho, który został naszą śniadaniownią. Śniadanie dla trzech osób to koszt 8 – 10 euro. Przemiły Pan, który codziennie nas obsługiwał, praktycznie codziennie częstował nas czymś mocno regionalnym albo do picia albo do jedzenia. Tam właśnie pierwszy raz spróbowaliśmy portugalskiej wiśniówki – ginjinha.

Lizbona nazywana jest miastem na siedmiu wzgórzach. Ten fakt należy wziąć pod uwagę planując zwiedzanie. Trzeba wziąć pod uwagę nie tylko odległości między atrakcjami ale i topografię terenu aby zminimalizować podejścia i zejścia. Zwiedzanie to i tak chodzenie góra – dół, góra – dół, przy średnio 16 km dziennie pieszo, czuje się to w nogach. Miasto jest na tyle duże, że aby zwiedzić najważniejsze miejsca w kilka dni, nie ma czasu na powtórki.

Część miasta można zwiedzić przejeżdżając tramwajem słynnej linii 28. My tramwaje podziwialiśmy od zewnątrz.

Dzień pierwszy – Belem

Przejechaliśmy zieloną linią metra do ostatniej stacji Cais do Sodre. Stamtąd wyruszyliśmy brzegiem Tagu do mostu 25 Kwietnia.

Pod mostem zjedliśmy obiad w restauracji 5 Oceanów. Obiad dla trzech osób z małym piwkiem na aperitif i butelką białego wina, deser z kawą – 90 euro. Po obiedzie wyruszyliśmy w kierunku dzielnicy Belem. Kolejny przystanek był na MAAT (muzeum w starej nadrzecznej elektrowni) z dachu którego podziwialiśmy drugi brzeg Tagu.

Następnie dotarliśmy do pomnika odkrywców Padrao dos Descobrimentos, przy którym odrestaurowywana jest róża wiatrów, na której zaznaczono miejsca, do których dotarli portugalscy odkrywcy.

Nad brzegiem Tagu zobaczyliśmy jeszcze Torre de Belem a następnie wyruszyliśmy w głąb lądu.

I tak dotarliśmy do Mosteiro dos Jeronimos , w którym znajduje się grób Vasco da Gama.

Uliczkami dzielnicy Belem dotarliśmy do osławionej cukierni Pasteis de Belem a w ogrodzie Vasco da Gama spałaszowaliśmy to, co tam zakupiliśmy. W tym zielonym miejscu zakończył się nasz pierwszy dzień zwiedzania.

Dzień drugi – Bairro Alto i Chiado

Przejechaliśmy najpierw zieloną potem niebieską linią metra do stacji Terreiro do Paco. Zaczęliśmy od zabytkowego nabrzeża z kamiennymi filarami.

Następnym punktem zwiedzania był plac miejski ze sklepami i kawiarniami Praça do Comercio. W przewodniku wyczytałam, że przy placu znajduje się  Wine Tasting Room gdzie za kilka euro można skosztować różnych gatunków win. Mimo, iż przewodnik z 2019 roku, ceny mocno nieaktualne a punkt czynny dopiero od godz. 12, co rozbijało nam plan zwiedzania. Odpuściliśmy sobie zatem tę atrakcję.

Z placu Comercio przeszliśmy przez łuk triumfalny z platformą widokową Arco da Rua Augusta, następnie ulicą Augusta doszliśmy do placu Praça Dom Pedro IV.

Kolejnym punktem programu był wyjazd windą Elevador de Santa Justa na wyższy poziom miasta. Winda była jednak nieczynna z powodu covid, zatem wyszliśmy w górę pieszo do Largo do Carmo Convento do Carmo – ruiny kościoła i muzeum archeologiczne.

Po zwiedzeniu zabytku, przeszliśmy na punkt widokowy Miradouro de Sao Pedro Alcantara a następnie zeszliśmy uliczkami  na obiad w restauracji Alfaia.

Po obiedzie jeszcze jeden punkt widokowy Santa Catarina. Z punktu widokowego zeszliśmy najpierw w kierunku a potem wzdłuż kolejki Ascensor da Bica – gdyby ktoś chciał zjechać lub wjechać, bilet kosztuje 3,80 euro.

Przeszliśmy przez plac Praça Luis de Camoes do Hard Rock Cafe na obowiązkowy zakup koszulki, a zwiedzanie zakończyliśmy na placu Praça de Figueira. Przy placu znajduje się Stacja Rossio zielonej lini metra, z której odjechaliśmy w kierunku domu.

Dzień trzeci – drugi brzeg Tagu

Trzeciego dnia zwiedzaliśmy Almadę, miejscowość położoną po drugiej stronie Tagu. Zatem przejechaliśmy metrem do stacji Cais do Sodre z tamtąd przepłynęliśmy promem do Cacilhas, dzielnicy Almady a kiedyś odrębnej miejscowości – koszt biletu ok. 2 euro.

Zaczęliśmy spacerem po starym rybackim nadbrzeżu w Cacilhas, potem uliczkami Almady doszliśmy do ogrodu Casa da Cerca, gdzie oprócz roślinności, podziwialiśmy widok na Lizbonę.

Z ogrodu zeszliśmy do fantastycznie położonej nad brzegiem rzeki, restauracji Ponto Final.

Po obiedzie wyruszyliśmy do  Sanktuarium Chrystusa Króla Cristo Rei. Z powodu pandemii zwiedziliśmy tylko to co znajdowało się na zewnątrz.

Powrót chcieliśmy zaliczyć mostem 25 kwietnia, zatem udaliśmy się na stację kolejową do Pragal (do końca nie wiemy czy to dzielnica Almady czy odrębne miasteczko) skąd odjechaliśmy pociągiem 4 linha do Roma – Areeiro, bilet 2 euro. Linia biegnie obrzeżami Lizbony. Nasza stacja, końcowa, była blisko naszego miejsca zakwaterowania, zatem przeszliśmy pieszo ale można było podjechać dwie stacje metrem.

Wieczorem zrobiliśmy sobie ucztę dla podniebienia. Korzystając z poleceń znanych Portugalczyków, kolację zjedliśmy w restauracji Portugalia przy ulicy Cintura do Porto de Lisboa – stek w sosie „portugalia” must have, a potem kilka drinków na Pink Streetcaipirinha i caipiroska must have. Odwiedziliśmy też mocno lokalny punkt na mapie Lizbony na kieliszek bagaço w Galegas 7 przy ulicy São Julião – tylko dla odważnych.

Dzień czwarty – Alfama i Graça

Zwiedzanie rozpoczęliśmy od wspinaczki na wzgórze aby zwiedzając schodzić w dół. Pierwszym odpoczynkiem podczas wspinaczki był ogród Cerca da Graça.

Następnie dalszy ciąg wspinaczki przez punkt widokowy Miradouro da Graça do kościoła São Vicente de Fora.

Kolejnym punktem był Panteon Narodowy, godziny otwarcia 10-13 oraz 14-17.

Z Panteonu ruszyliśmy w kierunku zamku Św. Jerzego, zatrzymując się po drodze w punkcie widokowym Portas do Sol. Wejście na zamek a właściwie jego ruiny kosztuje 10 euro. Z murów zamku rozciąga się widok na całą Lizbonę.

Fajnie dotrzeć tu w ostatnim dniu zwiedzania, wtedy wiemy na co z góry patrzymy. Z zamku przeszliśmy do katedry Se.

Na katedrze zakończyliśmy zwiedzanie. Udaliśmy się na zasłużonego drinka i płonące chorizo w Trobadores Taberna Medieval przy São Julião 27

Dzień piąty – koncert fado

W ten ostatni dzień odwiedziliśmy zupełnie inne miejsca niż przez poprzednie cztery dni.

Dojechaliśmy metrem do stacji Rato (linia żółta) i poszliśmy w kierunku parku Jardim das Amoreiras / Jardim Marcelino Mesquita. Celem było zobaczenie znajdującego się przy parku fragmentu akweduktu, który wcześniej widzieliśmy z pociągu.

Kolejnym celem był ogród i bazylika Jardim da Estrela i Basylica de Estrela.

Właściwie to był chyba dzień parków i ogrodów, bo następnym punktem był park i pałac Necessidades.

Na obiad udaliśmy się do bardzo ciekawego miejsca, do Lx Faktory. To miejsce pełne knajpek na poprzemysłowym terenie.

W drodze powrotnej zobaczyliśmy jeszcze inne nietypowe miejsce do zaspokajania głodu, Village Underground

Koncert fado odbył się oczywiście w godzinach wieczornych. Zrobiliśmy rezerwację na godzinę 20 w polecanej Tasca do Chico przy Diario de Noticias 39.

Nie było biletów wstępu ale warunkiem było zamówienie przynajmniej na 10 euro. Bez rezerwacji też można było się dostać do innych knajpek, na ulicy stali zaganiacze i zapraszali do siebie.

(2021)